Był sobie facet, co pół wieku przeżył Nie będę Wam bajek żadnych tu szerzył Bo ja facetem jestem tym właśnie Co Wam przekazać chce króciutką baśnie Że młodość zawsze starość zagłuszy Jeśli ta młodość śpiewa Ci w duszy!
To Ona już od progu Cię wysłucha, nie bacząc czy to zmierzch, czy noc czy świt… Doradzi że nie siada nawet mucha, posłuchasz jej i wiesz – już będzie git… Popłacze z tobą gdy cię serce boli, Przytuli nawet kiedy katar masz, A gdy rozmową duszę twą ukoi, znów w lustrze ujrzysz swą radosną twarz…
Refr.: Nasza Ewa wciąż olśniewa złotym sercem swym, Wiwat Ewa niech rozbrzmiewa Do Niej zawsze możesz iść jak w dym!
Pracuje ciężko w każdy dzień roboczy . W jej fachu nie ma lepszej to jest fakt. I żaden lekarz Ewie nie podskoczy, to ona im wyznacza cel i trakt, A kiedy sprawa jest na ostrzu noża, i myślisz: rozwiązania nie ma już, To Ewa spłynie niczym łaska Boża, rozwieje spory tak jak wicher kurz
Refr.: Nasza Ewa wciąż olśniewa złotym sercem swym Wiwat Ewa niech rozbrzmiewa Do Niej zawsze możesz iść jak w dym
Pamięta kiedy twoje urodziny, i choć się czasem spóźni zawsze jest… Bo dłużej lubi pospać pół godziny, a „spać” dla Ewy zawsze jest the best! A kocha ona wielce swe podróże, pragnieniem jej objechać cały świat! By zwiedzić go żyć musi nieco dłużej , więc życzmy jej nie sto, a dwieście lat!!!
Refr.: Nasza Ewa wciąż olśniewa złotym sercem swym Wiwat Ewa niech rozbrzmiewa Do Niej zawsze możesz iść jak w dym
Ważna funkcja –Burmistrz Miasta Popularność, prestiż wzrasta. Trzeba mieć predyspozycje By utrzymać tę pozycję. Czyżby Burmistrz miał intencję Rządzić czwartą już kadencję?
Szyk, kultura osobista, Rzecz dla Niego oczywista, Grzeczny Burmistrz , miły człowiek, Mówi bez mrugnięcia powiek, Pięknie się nam prezentuje, Gorzej przyszłość się maluje…
Ale co tam, dług narasta… Niezły zawód – Burmistrz miasta!
Świetny z Niego erudyta. Gdy ktokolwiek o coś spyta, Stek gotowych odpowiedzi, Przeznaczony dla gawiedzi, Z wielkim wdziękiem jest podany. No i temat zamykamy…
Cóż że problem wciąż narasta… Niezły zawód – Burmistrz Miasta.
Miasto kwili, zionie ducha, W kasie ciągle jest posucha, Straszą drogi i chodniki, Szczerbą śmieją się burtniki, Ale za to jest bez liku Powstających wciąż pomników…
Może gdzieś kolejny wzrasta? Niezły zawód – Burmistrz Miasta.
I tak płynie wciąż na fali, A widowiskowej sali Remontować nie potrzeba… Za to kasę wrzucać trzeba W studnię bez dna – wielki korzec, Wciąż nienasycony dworzec…
Dworzec pleśnią znów zarasta… Niezły zawód – Burmistrz Miasta!
I tak sobie dywaguję, Ale już przez skórę czuję, Że nie będzie Wam to dane By przeczytać dziś śpiewane Moje słowa w tej gazecie, Której (jak zapewne wiecie)
Płaci… Miasto. Żałość wzrasta ! Niezły zawód – Burmistrz Miasta
Jedzie sobie karawana Wielbłąd wiezie swego pana Za nim jego cała świta Milczy o nic już nie pyta Wie najlepiej pan co czynić By nie można go obwinić
Karawana Jedzie dalej Nic nie zmienisz – wódki nalej Bierze mnie cholera jasna Co za zawód – Burmistrz Miasta
Jest taki song gdzie „ Dwoje różnych „ trwa wciąż ze sobą nie wiedzieć dlaczego… To może my, widzący świat tak inaczej pragniemy jednego… By spojrzeć tak samo, nie z różnych planet, nie z Marsa mojego, nie z Twojej Wenus I znaleźć tak wielce znaczący dla Nas gdzieś zagubiony po drodze consensus .
Ref. Bo nasze życie co wiemy niezbicie jest wcale szczęśliwe, A gdzie to szczęście – wystarczy je dostrzec , a jest to możliwe. Więc stańmy obok i spójrzmy na siebie zwyczajnie ,tak od niechcenia I już od nowa będziemy szczęśliwi już od samego patrzenia…
To nic że lubisz te bułeczki swoje, gdy nawet ja chleba nie lubię… Gdy rano biegam z tą nadzieją głupiego, że kilogramy gdzieś zgubię, Ty wtedy zasypiasz na drugim boku, ja biegnąc bezmyślnie przyspieszam kroku. A nasze dwa światy choć takie różne wciąż trwają razem tak rok po roku.
Zerknijmy w magiczne lusterko gdzie widać nasz świat marzeń, A może okaże się że to świat prawdziwych wspólnych zdarzeń
Refr. Bo nasz życie już wiemy niezbicie jest wcale szczęśliwe, A Czy do szczęścia nam czegoś brakuje – pytanie frasobliwe Więc pójdźmy tylko już w jedną stronę nie patrząc wcale za siebie, I złączmy nasze dwa różne światy w prywatnym wspólnym niebie…
Kobiety! Cóż bez Was znaczyło by życie, Bo każdy dzień z Wami to nowe odkrycie, I nowe doznania i fascynacje I dziś musimy przyznac wam racje… Choć wiele jest w zyciu kobiecych nonsensów, To życie bez Kobiet nie miało by sensu.
5 czerwca – cóż się kryje pod tą zwykłą datą? Jest ona niezwykle zwykłą – zostałem wtedy tatą! I choć tak niewiele dat pamiętam, Tę pamiętam, bo to dzień Twojego święta.
I choć minęło tyle burzliwych lat, A Ty dziewcze poszłaś sobie w świat, Zawsze będziesz tuż tuż – w mojej duszy, Tak Monia- ojca też czasami coś wzruszy…
Niech Cię nadal Twa energia rozpiera, Miej w Dejanie męża, kochanka, przyjaciela, A to Słonko co nosiłaś tak długo pod sercem Niech się stanie kolejnym Waszego życia sensem…
Córcio droga: spełniaj się w każdej życia treści, Miej serce, gdzie ogrom miłości się mieści, A życie garściami bierz jak by ono było Nie długim żywotem, lecz cudowną chwilą…
Niewiele jest kobiet takich jak ona Nie tylko wzorem jest jako żona Lecz dotrzymuje mężowi tempa I nawet gdy biegnie o wszystkim pamięta Gdzie ,co, za ile, co w trawie piszczy O domek i ogród dba, że aż błyszczy! Więc Adam wie co to dyscyplina Taka to nasza jest Paulina
ADAM
To facet jedyny w swoim rodzaju Co śmiechem zaraża i w styczniu i w maju I biegacz i narciarz i kompan do flaszki i nie ma drugiego takiego watażki Co posłuch ma zawsze u swoich kompanów Uwielbia podróże szczególnie do Stanów A cnót i zalet ma w sobie nad wyraz Bo tylko jeden na świecie jest Dżyras
Był taki czas (aż nie do wiary! ) że udzielała się chętnie w oazie, A później stały się czary mary: stwierdziła, że nie chce, przynajmniej na razie, Być siostrą zakonną . A potem się stało… to co przeważnie za młodu się dzieje… I pierwsza latorośl i druga – za mało… Do trójki swych pociech dzisiaj się śmieje!
Wszyscy to wiemy – jest super mamą, ale gdy jeszcze była dziewczynką, Będąc jak zawsze pięknie ubraną, poszła na spacer z tatkiem, maminką … I oglądając się ciągle za siebie, zerkała na swoje rajstopki wzorzyste. Tak wciąż gaworząc o chlebie i niebie, pytała się w kółko: cyste są? Cyste?
I tak to nasza Kasia „Czyścioszek” , dba o porządek i w domu i w pracy, Zewsząd wnet znika najmniejszy paproszek i wymuskane jest wszędzie na cacy. Wszak farmaceutką jest przecież ona, a niegodziwcy zmyślają bajeczki, Że Kasi łyżeczka jest wyparzona, nie ruszy ona lizanej łyżeczki…
Co Kasia lubi: po górach chodzić, czytać, i słuchać namiętnie smooth jazzu, Bawić się, tańczyć, śmiechem uwodzić, chodzić po plażach Peloponezu.. I tylko czasem gdy dowcip ma brodę , Słychać nieśmiałe Kasi chichoty, Wszakże w lot uchwyci jego wymowę , lecz zaskakująco są długie te loty…
Na koniec wspomnę z lekkim przekąsem , nikt nie chciałby się tym wyróżniać, Kasia wnet spłynie gorącym pąsem, bo często niestety lubi się spóźniać. Powodów spóźnień ma zawsze bez liku: korki, ból zęba, chwila rozpaczy, Zgrzyta coś w citroena silniku , I tak jakoś zawsze się wytłumaczy…
Niejedno marzenie ma Kasia zapewne, i listę życzeń tych niespełnionych. Niech jej się spełni co w życiu potrzebne, i choć część pragnień tych wymarzonych. A że uwielbia podróże wszelkie; do Grecji, Bułgarii, słonecznej Italii, Niech więc się spełni marzenie jej wielkie wyprawa do egzotycznej Australii!
Gdy ujrzałem ją na paru ujęciach Myślę, ładna. Mądre, duże oczy… Taka różna na tych kilku zdjęciach, Cóż, ciekawe czy czymś mnie zaskoczy…
Parę miłych słów – tak komórkowo, Trochę ja, a trochę Ona coś opowie. Nie wierzyłem , by być mogła ową, Co zawrócić może w mojej głowie…
Nie wierzyłem i tak mówiąc szczerze Wiadomości tylko pisaliśmy sobie… Przecież w takie cuda ja nie wierzę: Gdzie od razu “ty się w niej a ona w tobie”…
Gdy spojrzałem prosto w jej ciekawe oczy Na spotkaniu wcześniej umówionym, Nie wiedziałem, że aż tak to mnie zaskoczy, Że tak spadnie na mnie niczym z nieba gromy…
I czym dłużej byłem przy niej, tak po prostu Czułem: zaraz skrzydła mi wyrosną I mówiłem dużo , prosto z mostu… I ćwierkałem jak skowronek wiosną…
I tak kilka godzin wnet minęło razem Jak mijają tylko błogie chwile. A ja czułem, że coś raz za razem Fruwa we mnie – tak to “te” motyle…
Cóż jak zwykle znów się rozgadałem, Tak jak wtedy (pewnie niepotrzebnie)… Skończyć trzeba z takim to morałem No więc piszę tu na koniec rzewnie:
Powiem coś co pewnie jest banałem: Choć spotkanie było miłe dla obojga, Ja niezbicie się w niej zakochałem, Lecz do tanga jednak trzeba dwojga!
Mowa moja pewnie Jej nie wzruszy, Lecz jak dotąd muszę w sobie dusić, Te motyle biedne, powtarzając w duszy: Do miłości nie da się przymusić.
W wigilię świąt Bożego Narodzenia Nie powinno być imienin do obchodzenia Bo czy Adam i Ewa są czemuś winni ? Że o jedno święto mają mniej niż inni I mimo, to że przecież to nie ich wina To o ich imieninach wciąż się zapomina Dlatego podwójne życzenia dla Ciebie Bo imię masz „ jak w siódmym niebie” Piękne jest imię – piękniejsza kobieta Wiem ja coś o tym, jest we mnie esteta A większe piękno , co często mnie wzrusza To najpiękniejsza na świecie Twa dusza, Żyj długo , zdrowo no i szczęśliwie Przeżywaj wszystko bardzo wnikliwie, Bądź taką jaka jesteś, pozostań wciąż sobą Czyli cudowną i zacną osobą. Czasami tylko, gdy nawet się mylę Powiedz dwa słówka i … nie mów aż tyle. To dobra rada, z której wynika Że dobre to dla nas i … Dominika bo spokój naszych dusz Jest najważniejszy no i już …
Widzę, że Twój trud zadany W samej rzeczy był udany I z rymami Częstochowa Nie się już głeboko schowa… Tobie życzę droga Kamo Aby w każdy dzień co rano W Nawym Roku krok po kroku, Popatrzyła trochę z boku Że marzenia się spełniają I Twe życie wciąż zmieniają Jesli bardzo tego chcesz ! Co już pewnie o tym wiesz . Chciej więc mocno z całych sił A ja będę w dzwony bił Kiedy Twoj hinduski Pan Zmieni Twój cywilny stan!!!
Choć nie jest ze mnie żaden Mickiewcz, Ale Szanowna Panno Wojciulewicz Ukradkiem słyszałem gdzieniegdzie plotki Że zespołowi strzeliłaś fotki…
I gdybyś przypadkiem , w co wątpię trochę (Z pewnością zrobiła byś tym mi radochę) Przesłała ich kilka – choć nadal nie wierzę, To bym Cię za to uściskał szczerze.
I chociaż nadal nikt mnie nie kocha… Wyślij je proszę, nie strzelaj….focha!
Jakże trudno coś powiedzieć w takiej chwili Kiedy każde słowo w krtani cicho płacze. Czyżby znowu ten nasz Pan Bóg się pomylił Wiedząc, że powinno wszystko być inaczej?
Zawsze smutno kiedy od nas ktoś odchodzi I choć życie przecież nie jest wiekuiste, Trudno jednak nam się z tym pogodzić Gdy odchodzi od nas samo dobro czyste .
Droga Basiu wszyscy o tym pamiętamy Ile siły, werwy co dzień dla nas miałaś, Z Tobą zawsze było “jak u mamy”, Nic nie brałaś, za to wszystko nam dawałaś…
Dobrą druhnę ludzie w Tobie mieli, A Tyś znała wszystkich tu niechybnie I z nazwiska no i po kądzieli Za to Ciebie znali : to ta Basia z Rybnej.
Tyś mistrzynią była grzybobrania, A poligon znałaś jak swą własną kieszeń Temat: grzyby – byłaś nie do przegadania. Ty po lesie w lecie i przez całą jesień…
Twe pierogi były nie do podrobienia, A szarlotka, czy papryczka przesmażana, Była ucztą dla każdego podniebienia! I co teraz będzie Basiu ukochana?
Kto nas wszystkich dzisiaj tu wysłucha Z Twą anielską cierpliwością wielką? Kto nas smutnych, gniewnych udobrucha? Ty jedyna miałaś na to radę wszelką…
Ileż siły miałaś w całym życiu swoim, Które przecież Cię nie rozpieszczało, Szłaś do przodu z tym uporem Twoim I wszystkiego Tobie zawsze było mało!
Pewnie Basia znów na grzyby dziś wyruszy W te niebiańskie lasy wiekuiste Pozostanie jednak w każdej naszej duszy Nasza Basia droga – samo dobro czyste .
Gdy tylko zaśpiewamy „nic się nie stało” Będzie to zapewne nieco za mało, Trzeba spiąć poślady, nieważne fryzury Forma naszych Orłów pójść musi góry,
Wiara czyni cuda wszyscy o tym wiemy Lecz dla Polski bramek więcej pragniemy By ogień w Was zapłonął potrzebna podpałka, Musi coś wymyśleć ten nasz Nawałka!
Orły nasze lećcie w górę Cała Polska stoi za wami murem Nikt nie znajdzie na Was bata Polska będzie mistrzem świata!
Bednarek czy Pazdan Piszczek, czy Glik W defensywie zrobią porządek w mig Krychowiak, Błaszczykowski nasi pomocnicy Nie będą sobie biegać tylko po próżnicy.
Milik w końcu dobrze celownik nastawi Strzeli parę goli i bilans poprawi A Lewy zrobi parę swoich super trików I strzeli już nie jeden a kilka hattrików!
Orły nasze lećcie w górę …
A Kazio Górski z niebiańskiej trybuny Stoicko stwierdzi że: Piłka jest okrągła a bramki są dwie. Wszystko może zdarzyć się Dopóki piłka w grze!
Mój przyjacielu – drogi Wojciechu! Piszę te słowa nieco w pośpiechu, Bo koniec dnia nastał – zauważyłem, a ja jeszcze życzeń Ci nie złożyłem!
Bo przecież Ty dzisiaj masz imieniny, Świętujesz pewnie na łonie rodziny, Więc krótko i zwięźle życzę Ci tego, Byś nadal był sobą drogi kolego!
Byś tryskał wielkim Twoim humorem! Nie zmieniaj się wcale pod żadnym pozorem! Byś chęci do życia miał zawsze jak teraz! I byśmy imprezkę zagrali nieraz!
I dmuchał tak mocno jak Tylko Ty umiesz, Również i w klarnet…hmm.. wiesz , rozumiesz, Bo przecież zawsze Twe siły witalne Wciąż pozostają niewyczerpalne!
Więc zdrowie zachowaj, bo trzymasz się przecie Najlepiej chyba w całym powiecie! A setki nie życzę boś facet jak chwat! Więc życzę co najmniej Sto dziesięć lat!
No ile można śpiewać że „nic się nie stało”, Orłom naszym przecież znowu nic to nie dało. Nie wiem co napisać ogarnia mnie furia. Chyba znowu zrobił ktoś ze mnie durnia.
No ile można wierzyć, że da się coś zmienić, Czy kiedyś przestaniemy ze wstydu się rumienić. I niech Nawałka w końcu zejdzie z góry na ziemię Z helikoptera gdzie był chyba bity w ciemię.
Orły nasze zlećcie z góry, Dla was ważne tylko fryzury i fury, Już nie róbcie więcej draki, Gracie w piłkę jak pisklaki.
Pomocnik Błaszczykowski kolejną twarzą Play’a Piękny niczym Cristian z „Pięćdziesięciu twarzy Gray’a” Grosicki wciąż pomaga każdej super babce Co robi swe zakupy w osiedlowej „Żabce.”
Boniek trzyma mocno kufel pijąc w barze Tyskie daje za to mu odpowiednią gażę, A Lewy leje head & shoulders na czuprynę Robiąc do złej gry wciąż dobrą minę.
A Kazio górski z niebiańskiej trybuny Stoicko stwierdzi że Ryba psuje od głowy się W końcu nadszedł czas już ten By rozwiązać PZPN!
Orły nasze zlećcie z góry, Dla was ważne tylko fryzury i fury, Już nie róbcie więcej draki, Gracie w piłkę jak pisklaki.
Orły nasze nie chcą zmiany W Polskiej lidze przecież dobrze jak u mamy Czy wygrają czy przegrają Dobrą kasę z tego mają No i Greków wciąż udają A wiadomo gdzie nas mają …
Czy można cieszyć się bez uśmiechu? Czy można sprzeczać się bez chęci krzyku? Czy można wzruszyć się bez drgnienia powieki? Czy można przytulać się bez dotyku? Czy można całować się nie czując smaku ? Czy można kochać się przy szczęścia braku? Czy można stwierdzić rzecz niepodobną, Że można być razem, a jednak osobno?
Już wiem , że… tak…
Twój wielce poukładany świat: Gdzie wszystko ma swoją osobną szufladkę, Gdzie ściany są białe, zimne i gładkie, Gdzie ciepło zagląda tylko ukradkiem, Gdzie meble są w pionie w poziomie, bez ducha, Gdzie nie ma prawa siąść nawet mucha… Gdzie każdy ma miejsce swe wyznaczone, Godzinę początku, środka i koniec… Gdzie złość, płacz czy rozpacz nie występują, I wiesz już: co, kiedy wszyscy poczują, Gdzie grafik uczuć Twych już określony, A target emocji masz wyznaczony…
Byłem w Twym świecie poukładanym, A może też miałaś już dla mnie szufladkę? Lub pewnie chciałaś z pragnieniem udanym Bym bywał przy Tobie, ot tak na dokładkę… Chciałem pokazać Ci część mego świata: Bogactwo emocji, uczuć bez liku, Lecz okazałaś bezduszność kata, Mój świat się nie zmieścił w Twoim grafiku…
to ONA – nieodwołalna nienamacalna tak bardzo realna to Ona – wzbudza lęk pustki tępy dźwięk wielki żal zimny jak stal to ONA ostrym mieczem ucina żywoty człowiecze
a my bezsilnie a jednak usilnie dajemy wiarę temu niepojętemu że koniec każdego zwykłego istnienia ziemskiego to brama do wieczności i wielkiej nieskończoności…
W świetle słońca dzisiejszego dnia Co jesieni złotopolskiej kolor ma Nieważne co było, będzie , czy może być Po prostu, zwyczajnie CHCE SIĘ ŻYĆ 2 listopada 2018
Co widzę w oknie? Spłowiała szarość zabiła pastele… – nastrój uderza prosto w duszę, Deszczem moknie liści niewiele… Nie będę smutny, nie chcę nie muszę…
Fraszki są jak fistaszki: Małe niesforne trochę, Siedzą sobie w skorupce płoche, Na zewnątrz jakby niewiele treści, Lecz tak jak w skorupce orzeszek się mieści Tak Fraszki też maja takie orzeszki, Co często znaczą mądrości ścieżki…
SPRAWY Są sprawy błahe i bardzo ważne, są śmieszne, smutne i bardzo poważne, Lecz często ich rodzaj i waga się zmienia. Wszystko zależy od… punktu widzenia…
Klucza do szczęścia szukasz usilnie Otwierasz drzwi: droga do niego prowadzi I nagle droga rozwidla się dziwnie W którą pójść stronę? Co serce doradzi?
Mając w swych dłoniach dość sporo kluczy, Co drzwi do szczęścia mogą otwierać, Doświadczam życia co szydzi i uczy, Że coraz trudniej te drzwi jest wybierać…
Hej Andrzejowie Coś Wam dziś powiem: Ładne to imię i fajne Andrzejki. Ogarnia mnie jednak frasunek wielki Na myśl, którą przytoczyć dziś muszę: Czym zawinili nam polscy… Janusze. 30 listopada 2018
Oto słowo: “GENERALNIE”. W mowie występuje stadnie, Nadużywać go nieładnie, No i prze to niezasadnie. Można przecież równie ładnie, Naturalnie, Pryncypialnie, Trochę może kolokwialnie, Lecz nie zabrzmi tak fatalnie, Inne słowo użyć zgrabnie. Niech olśnienie na mnie spadnie I do wniosku dojdźmy wspólnie: Można przecież rzec: “OGÓLNIE”! 3 grudnia 2018
Barbara – imię ładne i zwyczajne, Teraz nie bardzo już popularne, Lecz znałem i pamiętam pewną Barbarę, Co w duszy emocji miała nad miarę… I była jedyną, co w każdym temacie Sztuki, życia czy paradygmacie Ukazywała drogę myślenia. I miała tyle do powiedzenia! A wszystko co czuła, wiedziała, doznała Przeniosła na mnie i pokazała Świat, który pewnie oczami Jej widzę… Cieszę się z tego i się nie wstydzę, Że łezka skapnęła- zrobiła się plama… To była i jest w sercu mym kochana mama… 4 grudnia 2018
Znów znajdziecie “cos” pod pachą w bucie, skarpecie, Pamięta o Was ktoś, o kim i tak dobrze wiecie… I niby to nic wielkiego, Lecz trochę jak z bajki, Dziś “coś” dla każdego! Ot i są Mikołajki!
Przejrzyj skarpetki, Zajrzyj do buta, Przymierz papetki, Poducha juz spruta, Zrób jeszcze dwa podejścia, Może znajdziesz kawałek szczęścia! 06 grudnia 2018
Jaka w tym bieganiu jest logika, Że dla biegacza to frajda dzika?
W nogach z bólu nie czujesz mięśni, Ciągle w stawach chrupie i chrzęści, Podczas zawodów kniesz, myślisz sobie: Co ja właściwie tutaj robie?
Po co tu jestem, z jakiej przyczyny, Nie widać końca tej bieganiny, I chcesz już wracać do domu, rodziny, Bolą Cię zdarte sutki, pachwiny
By niby bilans energii wyrównać Podczas zawodów jesz słodkie “gówna”! Zawody kosztują Cię kupę szmalu, A za to tasiemka z kawałkiem metalu…
I taką masz z tego na końcu radochę, Że pewnie coś z głową masz chyba trochę… I znowu banana masz na swojej twarzy I już o kolejnych zawodach marzysz! 7 grudnia 2018
Jaka w tym bieganiu jest logika, Że dla biegacza to frajda dzika?
W nogach z bólu nie czujesz mięśni, Ciągle w stawach chrupie i chrzęści, Podczas zawodów kniesz, myślisz sobie: Co ja właściwie tutaj robie?
Po co tu jestem, z jakiej przyczyny, Nie widać końca tej bieganiny, I chcesz już wracać do domu, rodziny, Bolą Cię zdarte sutki, pachwiny
By niby bilans energii wyrównać Podczas zawodów jesz słodkie “gówna”! Zawody kosztują Cię kupę szmalu, A za to tasiemka z kawałkiem metalu…
I taką masz z tego na końcu radochę, Że pewnie coś z głową masz chyba trochę… I znowu banana masz na swojej twarzy I już o kolejnych zawodach marzysz! 7 grudnia 2018
Dzisiaj rano szedłem z kwiatkiem, Kwiatka miałem zupełnie przypadkiem, Myślę sobie : dziwne, o rety! Patrzą się na mnie wszystkie kobiety!
– o pewnie idzie do dziewczyny, z kwiatkiem na przeprosiny! – może dla mamy niesie kwiatka bo imieniny ma jego matka! – urodzinowy może to kwiatek Z okazji kolejnych czterdziestu latek! – a może to jakaś inna gratka że niesie takiego ładnego kwiatka!
A ja miałem kwiatka ot tak, przypadkowo I czułem się bardzo wyjątkowo! 9 grudnia 2018
Powiem Ci coś, przyjacielu: Przyjaciół można mieć wielu… Ale który z nich jest prawdziwy? Czy ten co zawsze życzliwy? Nie … tylko ten, który gdy toniesz Zostanie z Tobą i poda Ci dłonie, Nie patrząc, czy to pomoże, Lecz wiedząc, że on też na dno pójść może… 10 grudnia 2018
niech każdy o tym wie
że mówię stanowczo NIE
dla reklam puszczania
podczas filmów nadawania
i boję się tylko i patrzę
jak reklamy pójdą w teatrze
i dojdzie do takiego kuriozum
że nadawca straci rozum
i reklamę puści na radiowym forum
podczas muzycznego utworu
i trawią mnie już omamy
że podczas snu tego doznamy
że też będą przerwy na …reklamy
11 grudnia 2018
masz zły nastrój to się nastrój weź kamerton zmień swój ton włącz swą ulubioną muzę a Już zły nie będziesz dłużej to wysiłku nie wymaga próbowałem to pomaga 12 grudnia 2018
pustka w głowie jednak zrobię i się zepnę fraszkę klepnę weny nie mam ale mniemam że powstanie rymowanie wierszyk krótki ot szybciutki juz się stało i zostało wykrzesane i wklepane nietwórczego COŚ z niczego
Wczoraj nie spostrzegłem tego, Że mieliśmy “trzynastego”! Jakoś dzionek gładko minął, Żaden pech się nie nawinął Coś przypomnieć sobie chciałem No i w końcu przypomniałem: Że ja pecha mam wielkiego właśnie dzisiaj “czternastego”! I tak pomyślałem sobie, Dzisiaj wolne sobie zrobię, I choć w pecha ja wierzę, W łóżku cały dzień przeleżę… 14 grudnia 2018
Wszyscy mają swojego fejsbuka,
Gdzie każdy kogoś lub czegoś szuka,
Ale poliszynela jest tajemnicą,
że można tam szukać takiego ze świecą,
Któremu nie są potrzebne lajki!
I wkładam tezę miedzy bajki,
Że nikogo to nie obchodzi.
Z każdego to z czasem wychodzi,
Że chociaż się nie przyznaje
To radość ogromną mu daje
Wielka liczba polubień !
I nie mam tu żadnych złudzeń
Bo ludzkiej potrzeby nikt nie oszuka,
Oto fenomen Facebooka!
I tak na koniec prośba ma prosta
Polubcie w końcu mojego posta!
15 grudnia 2018
Post polubiłem, “like” już gotowy,
choć czerpiesz rymy, wprost z Częstochowy
Pozdrawiam!
Wracam po pracy, późna godzina,
W domu już smacznie chrapie rodzina,
Otwieram fejsa, przeglądam posty,
O! Wiersz od Rysia w formie riposty.
Celne stwierdzenia, okrągłe zdania,
Nic do ujęcia, nic do dodania,
Wierszyk się lekko i gładko czyta
Niejedno zdanie za serce chwyta.
Nie żyw urazy za moje słowa,
Już posypana popiołem głowa,
To miał być żarcik, niewinna psota,
Z czystej sympatii, taka głupota,
Przepraszam, jeśli Cię uraziłem
Słowo! Daleki od tego byłem.
I wyszedł z tego w tej właśnie chwili,
Challenge na rymy jak w „Ósmej mili”
Robercie! znamy się przecież jak łyse konie
I nie ma co pisać tu o “pardonie”
A twój dwuwierszyk tym bardziej cenny,
Że bywa u mnie rym czasem denny.
Lecz jeszcze się bardziej uśmiecham w duchu,
Gdyż sprowokowałem Cię trochę druhu.
I Nie żałuję tego wcale,
Bo do pisania z pewnością masz talent!
A filmu o którym wcześniej wspomniałeś
Nie oglądałem, więc spowodowałeś ,
Że jeszcze dzisiaj , zaraz, za chwilę
obejrzę sobie tę “Ósmą milę”…